Przekopywanie wszystkich możliwych półek i szuflad w całym domu z obłędem w oczach i trzęsącymi się rękami plus wyrzucane z siebie: „Qwa! Przecież gdzieś tutaj były te ciastka! Muszą tu być!” często kończy się ogromną frustracją i niestety, stanem słodyczy: ZERO.
CO ROBIĆ ?!?!?
Co zrobić, kiedy organizm domaga się czegoś słodkiego NATYCHMIAST, JUŻ, W TEJ CHWILI(!) a w domu nie ma ani pół, nawet zwietrzałego ciastka, czy lekko przeterminowanej już czekolady ?
Zrobić placki!
W wersji minimalistycznej wystarczy trochę wody, mąki i cukru.
Jakąkolwiek mąkę mieszamy z wodą w proporcji takiej, aby uzyskać ciasto trochę gęstsze niż na naleśniki i wylewamy na mocno rozgrzaną patelnię ok. 1 dużą łyżkę na jednego placka. Po kilkunastu sekundach przerzucamy na drugą stronę. Po „usmażeniu” placków – posypujemy cukrem i jemy z ogromną ulgą.
W wersji „na bogato”, to już można szaleć na tyle, na ile nam pozwala wyobraźnia, gust smakowy oraz zasoby naszej kuchni.
Można użyć mąki pełnoziarnistej, mieszanek mąk, dodać jakieś płatki, otręby. Dodać orzechy, owoce, cynamon, imbir. Wodę zastąpić mlekiem, dodać jajko. Dodać troszkę sody, by placki były pulchniejsze. Cukier zastąpić miodem, syropem klonowym/z agawy. Świetnymi dodatkami do placków mogą być: śmietana, jogurt, twarożek, owoce… itd…
Placki ze zdjęcia zrobiłam dzisiaj na śniadanie w niecałe 10 minut, z tego, co znalazłam w kuchni:
Składniki dzisiejszych placków:
- mąka owsiana
- jajko
- mleko
- cukier trzcinowy
- cynamon
- trochę sody
- jabłko
Mąkę, cukier, cynamon i sodę – wymyrdać na sucho. Dodać całe jajko – myrdać i dodawać mleko aż uzyskamy odpowiednią konsystencję. Jabłko obrać ze skórki, pociupać na pasujące nam kawałki/plasterki – wrzucić do masy.
Kłaść łyżką na mocno nagrzaną patelnię. Po ok. minucie z każdej strony.
Używam patelni teflonowej – do „smażenia” placków nie używam tłuszczu.
p.s.
Placki w wersji „na słono”, czyli wytrawnej, również super wychodzą.