- A to pani ma tutaj jakieś schronisko? – pyta mnie, głosem pełnym bólu, stojąca przy ogrodzeniu kobieta. Nie zauważyłam jej, kiedy wychodziłam zawołać do domu Niko i Hayata.
- Schronisko? W domu? – powiedziałam głośno i najmniej przyjemnie, jak w tej chwili umiałam.
- No wie pani, bo tak tutaj chodzą te biedne psy… – ciągnęła kobieta, a do jej bólu w głosie dołączył wyraz ogromnego bólu na twarzy…. – O jeju, no takie biduuusiee… – pani uparcie stała przy ogrodzeniu i chyba dopiero zaczynała się rozkręcać z lamentowaniem.
- Po pierwsze, moje psy nie są biedne a po prostu STARE, a po drugie, bardzo proszę już pójść dalej, bo chciałabym, aby psy sprawnie weszły do domu a pani je rozprasza. – nie czekając na reakcję pani, zaczęłam przywoływać psy.
- No przecież chciałam sobie tylko popatrzeć – nagle zniknął cały ból emanujący z pani a pojawiło się święte oburzenie….
Tego typu dialogi mogłabym mnożyć i mnożyć.. Ot, dzień jak co dzień. Naprawdę zaczyna to być mocno irytujące! I nie możemy zrozumieć tego, czym się różnią nasze psy od innych psów, których na bukowieńskich podwórkach nie brakuje. Pytam, czym się różnią nasze psy?
Za każdym razem, każdą osobę, która robi sobie kino przy naszym ogrodzeniu mam ochotę zapytać, czy przystaje przy każdym podwórku, na którym jest jakiś pies, czy psów kilka i się przygląda, i przygląda, i przygląda? Chyba zacznę pytać.
Ludzie! W naszym domu mieszka kilka psów, w tym 4 dziadki, które mają po milion lat i naprawdę, ostatnią rzeczą, której potrzebują i one, i my, jest Wasze, nic nie wnoszące, zainteresowanie. A tym bardziej, doprowadzająca mnie do szału wasza egzaltacja, wasze lamentowanie, jakie to biedne pieski…
BIEDNE PIESKI, to są te, które siedzą pozamykane w kojcach, uwięzione na łańcuchach, czy te, które nigdy nie były na spacerze poza swoim podwórkiem. Czy wiecie, jak traktuje swojego psa wasz sąsiad trzy domy dalej?
A jeszcze bardziej BIEDNE PIESKI, to są te, które mieszkają w schroniskowych kojcach, bo się znudziły ludziom, bo się namnożyły głupie, a człowiekowi brakło wyobraźni, żeby wcześniej wykastrować, bo się zgubiły a człowiekowi się szukać nie chce… Tam jest potrzebna wasza uwaga, wasze zainteresowanie.
Ale nie! Zapomniałam! Przecież jedna pańcia z drugą nie może pojechać do schroniska, bo serce by bidulkom pękło z bólu…
——————————-
Ogromnie dziękujemy tym Osobom, które bez rozgłosu, bez zbędnych ceregieli NAPRAWDĘ pomagają psom w potrzebie! I tym psom, które mieszkają u nas, i tym całkiem anonimowym, które nie mają zupełnie nikogo.